sobota, 5 maja 2012

Berlin

Kolejny długi weekend majowy dobiega końca.
W tym roku spotkalismy się z Buraczanymi przyjaciółmi w ich ulubionym mieście.
Wyjechaliśmy w dniu 3 maja - Święta Konstytucji . . .


Dużą część czasu spędziliśmy na zwiedzaniu dworców tudzież podróżując wszelkiego rodzaju pojazdami szynowymi, a kontrolą kierunku jazdy zajmował sie prezes M.B.




Pierwsze było berlińske ZOO.


Ulubione miasto Anety, tylko tam jest w stanie wsiąść na statek i podziwiać widoki z lampką wina w ręku.

Dzieciaki w swoim żywiole.








Podróże służyły zacieśnianiu więzi. wesołe rozmowy,


pierwsze głębsze spojrzenia . . .



pierwsze sesje fotograficzne,


i historie mrożące krewę w żyłach . . .


Tak, środki miejskiego transportu to ciekawe miejsce, równiez na rozmyślania.


Siostry Buraczane zostały dobrze przygotowane przez mamę do berlińskiego klimatu.


A za namową taty pozostawiły swój ślad w miejskiej dżungli.



A teraz szybko, szybko, żeby nie spóźnic się na następny pociąg.


Dzieciaki próbowały również swoich sił w rozweselaniu przechodniów, tym razem bez puszki na drobne.



Pionieważ wbrew zapowiedziom pogoda dopisywała, ruszyliśmy w dalszą drogę pod czujnym okiem naszego przewodnika, tajemniczego Mirosława B,


aż dotarliśmy do placu pokrytego betonowymi klocami, tworzącymi swego rodzaju labirynt, labirynt zagubionych i zgładzonych istnień, który dziś jest świetną zabawą dla wielu zwiedzających go turystów.





Aneta czuła zbliżający się powoli koniec tych kilku chwil w jej ulubionym mieście . . .



I pożegnania nadszedł czas.


Do zobaczenia w wirtualnej strefie.


Na koniec kilka streetowych kawałków, które udało się uchwycić z tym "bagażem na plecach" :-)















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz